środa, 12 czerwca 2013

Krótki Kurs Samoobrony Intelektualnej

W ręce wpadła mi dziś książka Normanda Baillargeona o tym właśnie tytule. "Wszyscy mamy w dolnej części twarzy otwór, który możemy dowolnie otwierać i zamykać" - pisze autor. Coraz częściej moim życzeniem jest aby pewni ludzie (większość przeważająca) ten otwór mieli zamknięty. Izolacja moja wywołana sprawami zawodowymi dała mi pewnien dystans wobec ludzi. Zrobiłam się wybredna i nie mam ochoty na "pitu-pitu". Szkoda mi czasu. Zdarza się czasami tak, że głupota nas dopada i nie ma mocnych. Trzeba sobie dać radę. Co wtedy zrobić? Można eksplodować - to mi się najczęściej zdarza. Metoda ta nie jest jednak skuteczna. W przypadku braku siusiaka otoczenie dokleja łatkę "zimnej suki" albo histeryczki. Można też siedzieć cicho - mi to nie wychodzi. Jeśli król jest nagi to dlaczego mam mówić, że ma fajne ciuchy? Podczas wojny zamiast śmierci cywili mówi się o stratach ubocznych, zamiast bombardowanieuderzenie reaktywnej obrony, itd.
Myślę, że warto podjąć rękawicę i bronić swojego zdrowia psychicznego. Przede wszystkim analizwać każdą informację jaka do nas dociera. Jeśli to możliwe to sprawdzać źródło lub porównywać jak informacja jest podawan w innych mediach. Odowływać się do autorytetów a nie do specjalistów. Jest między nimi wielka różnica i proszę nie mówić, że nie ma autorytetów. Są. Jest ich wiele. Jeśli wszędzie wmawia się młodym ludziom, że nie ma autrytetów to zaczynają oni w to wierzyć. Kolejnym krokiem w samoobronie jest zapoznanie się z chwytami erystycznymi oraz z sofizmatami - ale nie, że Sokrates jest śmietelny, tylko z takimi, które w przestrzeni publicznej spotykamy. Proponuję posłychać wypowiedzi jakiegoś krawaciarza lub przejść się na obrady rady miasta. Kolejną rzeczą, która warto wypunktować to neoliberalne myślnie pt. "nie interesuje mnie polityka". Ileż razy słyszę to od młodzieży! Jak przekonać modych, że polityka to jest puszka coca-coli, fajki albo drożdżówka, którą kupują w szkolnym sklepiku? Polityka to każdy produkt, który wkładamy do koszyka w supermarkecie. Polityka to program w telewizji, serwisy informacyjne w necie. Polityka to "celebrytki" biegające w szpilkach po śniegu albo łamiące poznokieć. Polityka to zmyślone porwanie dziecka. Polityka to też obietnice, mydlenie oczu i cudowna retoryka. Najważniejszą jednak zasadą samoobrony intelektualnej jest myślenie. Nie można pozwolić żeby poszło na wakacje. Wtedy będziej już naprawdę źle. Kartezjusz pisał myślę więc jestem i warto by jestestwo chakrakteryzowało się właśnie myślenie a nie tylko bezmyślnością.

4 komentarze:

Alicja Biała pisze...

Pod wrażeniem!

Alicja Biała pisze...

"Kolejną rzeczą, która warto wypunktować to neoliberalne myślnie pt. "nie interesuje mnie polityka". Ileż razy słyszę to od młodzieży! Jak przekonać mlodych, że polityka to jest puszka coca-coli, fajki albo drożdżówka, którą kupują w szkolnym sklepiku?" - brawo Ci za to - przejmuję ten argument. Nieustannie to słyszę od dzieciaków (w mym wieku) i w PL i co gorsza w międzynarodowym gronie, tu - jeszcze częściej! Przyznam, że ręce mi opadały i nie miałam dobrej riposty - od dziś wyjeżdżam z drożdżówką. Brawo - takie proste. Danke.

Joanna von Mruff pisze...

Drożdżówka to 8% chyba, lepiej wjedź z książką ma tylko 5% podatku :)

Alicja Biała pisze...

Ale argument książkowy nie trafiłby to wszystkich elektoratów. Drożdżówka... taka jakaś bardziej ludzka (o, ironio!).