wtorek, 23 lipca 2013

Rodzinnie

Zaczęłam rodzinne tournne po Polandii. Właściwie po pojechałam na wschód kraju. Słońce takie samo, więcej tylko reklam i chaosu urbanistycznego. Ckliwe budownictwo i palstelowe kolory łączą się ze wschodnim poczuciem czasu. Wszystko stoi albo płynie po woli. Na rynku siedzą ludzie ze wsi ze swoimi plonami. Siedzą i próbują coś sprzedać. Jest też pan z płytami disco-polo, muzyka rozbrzmiewa na wietrze a przystający lub czekający przechdnie tłupią nogą w rytm muzyki. Kilka króków dalej siedzi ekipa grająca, pomaszczenik panowie, spaleni słońcem i zmęczeni życiem. Rozbrzmiewa saksofon, akordeon się przygotowuje. W futerale 3 złote. 




Właściwie to nawet nie wiem dlaczego mnie wzięło na cerowanie rodzinnych więźi. Najlepiej bawię się z moją siedmioletnią chrześniaczką - dziewczynką, która nie lubi czesać włosów. Rodzice zatem systematycznie jej przycinają kudełki na głowie. Dodatkowo buzia się jej nie zamyka. Jest kolmpletnie inna niż jej starsza siostra, która z kolei mało mówi, szybko się irytuje no, i w ogóle jest starsza więc i rozsądniejsza. Z drugiej strony jest jeszcze jedno dziecko, mały amerykanin, który w Polandii musi się jakoś odnaleźć. Na razie idzie mu to bardzo kiepsko. Jest w szpitalu na rehabilitacji, ma problemy z lewą częścią ciała. Dodatkowo rodzce mają problem z jego zachowaniem. Oczywiście cała reszta rodziny wie jak najlepiej wychować takiego chłopca. Babcia traci siły, wkurza się i krzyczy, dziadek w ogóle dziwny i tylko ogród jego własny go interesuje. Bałagan rodzinny jest naprawdę ogromny. Z drugiej strony, która z rodzin nie ma problemów. Zawsze jakieś brudy są, często zamiecione pod dywan, często jeszcze nie ujawnione. Pretensji zawsze jest cała kupa, zazwyczaj nie uzasadnione, emocje robią swoje, brak komunikacji i awantura gotowa. Zaraz wrócę do swojego świata i swojej najbliższej rodziny. Inne problemy zaczną być ważne. Szkoda tylko, że dzieciaki tak szybko dorastają.



To są gumy do życia, które zostały wyrzute i zostawione w aucie przez siedmioletnią dziewczynkę.




Zdjęcia te są efektem dania telefonu komórkowego w ręce małego szkraba.
Na koniec perełka z cyklu Typograficzny horror uliczny ...


4 komentarze:

Alicja Biała pisze...

kurczak w rozkroku. Jak zapraszajáco!

Joanna von Mruff pisze...

takiego jeszcze nie widziałam i musiałam fotę strzelić. a jak ci się gumy zżute w aucie, podoba, he

Unknown pisze...

kolekcjonerstwo

Alicja Biała pisze...

jeszcze jej nikt nie powiedział, że to się połyka?!